Pozwól zatem, uczniu, bym wyjaśnił kwestię woli, Woli oraz WOLI, gdyż widzę niezrozumienie w Twych oczach.
Kiedy czujesz, że nadszedł czas, by zebrać pranie wiszące w piwnicy któryś już dzień z rzędu, a całe Twe ciało mówi "siedź" - oto jest przykład woli.
Lecz gdy czując zew czegoś większego, piszesz o tym do przypadkowej rozmówczyni na gadu i mówi ona: "idź!" - oto dostrzegasz pierwszy przebłysk Woli - Wszechświata, który chce Ci Coś Powiedzieć.
Z przebłyskami Woli można walczyć za pomocą woli, dość nawet skutecznie. Jednak gdy płyniesz Prądem... dzieją się Rzeczy.
I gdy ledwie piszesz "eh, zaraz" i wciskasz enter, a przed oczyma Twymi pojawia się bluescreen - wiesz, że to Wola, z którą nie masz zamiaru podejmować walki.
Lecz gdy docierasz, niejako i tak już kontent pod pralnię, a w sekundzie idealnej wprost nad Twą głową pojawia się turbośliczna panna opatulona jedynie w ręcznik i schodzi sobie spokojnie w Twym kierunku....
Wiesz, że to WOLA na przysłowiowej Pełnej Kurwie.
I gdy potem zbierasz pranie i patrząc mimowolnie na przeładne, koronkowe rzeczy wpada Ci do głowy "an idea", aby przy tego typu wizytach zostawiać niewidoczną karteczkę z numerem attached to them...
...wiesz, że nie będziesz już nigdy sprzeciwiał się