2010/11/01

The Great and Secret Show


Siedząc na skrzyżowaniu dróg zaczynał rozumieć, że Ameryka ma swoje tajemne życie, którego przedtem nawet się nie domyślał. Wiedział o miłości i śmierci. Miłość i Śmierć to zwykłe komunały - bliźniacze obsesje piosenek i oper mydlanych. Ale było jeszcze inne życie, o którym napomykał co czterdziesty, pięćdziesiąty, setny list, a jeden na tysiąc mówił o nim z otwartością szaleńca. Kiedy autor listu mówił o tym wprost, nie wyjawiał całej prawdy, a tylko jej cząstkę, każdy z nich na swój własny szalony sposób wyrażał jakąś prawdę, która była prawie niewyrażalna.
Sprowadzała się ona do stwierdzenia, ze świat nie był taki, jaki się wydawał. Nie był taki nawet w przybliżeniu. Jakieś siły (rządowe, religijne, ochrony zdrowia) sprzysięgły się, by ją ukryć i zamknąć usta tym, którzy byli jej świadomi bardziej niż inni, ale nie mogły zakneblować czy wtrącić do więzienia każdej z tych osób. Mimo iż sieć zarzucono tak szeroko, niektórym spośród tych mężczyzn i kobiet udało się umknąć pogoni znajdowali boczne drogi, by uciec przed prześladowcami, którzy tracili ich ślad, bezpieczne domy wzdłuż tych dróg, gdzie podobni im wizjonerzy przyjmowali ich chlebem i solą, gotowi skierować węszące psy gończe na fałszywy ślad. Ludzie ci nie ufali firmie Ma Beli, nie używali telefonu. Nie ważyli się spotykać w grupach większych niż po dwie osoby, z obawy ze zwrócą na siebie uwagę. Ale pisali. Czasami wydawało się, że musieli pisać, jakby tajemnice, których strzegli, paliły ich żarem i musiały wydostać się na zewnątrz. Czasem było tak dlatego, że wiedzieli, iż myśliwi trafili już na ich ślad i nie zdołaliby w inny sposób opisać świata - światu, zanim ich schwytają, otumanią narkotykami i zamkną. Czasem nawet była w tych bazgrołach uciecha wywrotowca, który umyślnie wysyłał niewyraźnie zaadresowany list w nadziei, że zabije potężnego klina jakiemuś niczego nieświadomemu obywatelowi, kiedy przypadek odda taki list w jego ręce. 






Niektóre z tych korespondencji były pisane metodą strumienia świadomości, inne precyzyjnie, metodą niemal kliniczną, opisywały jak wywrócić świat na nitce przez magię seksu lub dietę grzybową. Czasami posługiwały się bzdurną retoryką opowiastek z National Enquirer, by zawoalować inne przesłanie. 




Mówiły o wykryciu niezidentyfikowanych obiektów latających i kultach zombie, o ewangelistach z planety Wenus i mediach, nawiązujących kontakt ze zmarłymi przy pomocy telewizji. Ale po kilku miesiącach, spędzonych na studiowaniu tych listów





(bo to były prawdziwe studia, był jak człowiek, zamknięty pośród księgozbioru, opisującego rzeczy ostateczne),





Jaffe zaczynał dostrzegać prawdę ukrytą za tymi niedorzecznościami.





Rozszyfrował kod, lub też zrozumiał z niego dostatecznie wiele, by nie zaznać więcej spokoju.





W miarę jak tygodnie rosły w miesiące, a zima przechodziła łagodnie w wiosnę, utwierdzał się w przekonaniu, że nie chodziło tu o kilka różnych tajemnic - ale o JEDNĄ. Ludzie, piszący o zasłonie i o tym, jak ją odsunąć, znajdowali swoją własną drogę do objawienia, każdy posługiwał się własną metodą i metaforą, jednak przez tę kakofonię usiłował się przebić jeden hymn.
Nie był to hymn miłości. W każdym razie nie tej, którą znają ludzie sentymentalni. Nie był to również hymn śmierci w dosłownym znaczeniu tego słowa. Mówił on - bez ściśle określonego porządku - coś o rybach i morzu (czasem o Morzu Mórz) i o trzech wiodących do niego drogach, o marzeniach i snach (mówił o tym bardzo wiele), i o wyspie, którą Platon nazwał Atlantydą, ale od początku wiedział, że była czymś innym. 





Mówił o końcu Świata, który właśnie miał się zacząć. I mówił o sztuce.


A raczej o
Sztuce.




Spośród wszystkich kodów, nad tym najwięcej łamał sobie głowę, ale do niczego nie doszedł. Mówiono o Sztuce na wiele różnych sposobów Wielkie Ostateczne Dzieło, Zakazany Owoc, Rozpacz da Vinci, Kawałek Tortu, Strzał w Dziesiątkę. Określano Sztukę na wiele sposobów, ale Sztuka była jedna! (w tym tkwiła tajemnica) - nie było Artysty.


____________________________________________
tekst
"The Great and Secret Show" - Clive Barker
Interpretacja
(formatowanie, kolory, czcionki) - Autor Bloga.
_____________________________________





the elements composed a magnum opus
my modus operandi is amalgam
steel packed tight in microchip
on my arm as a sign of all-pro
far east style with the spirit of wild west
I AM THE MUGEN
I AM THE JIN

still guessin'
WHO is
TH3 GIRL?

(:

39 32 33

3
.